Nie lubię skomplikowanych przepisów, za to czasem tęsknie za tradycyjnymi przepisami. Co zabawne żurku nigdy nie lubiłam, a zważywszy na fakt, że nie jem go od 6-tego roku życia, nie trudno zgadnąć, że nie pamiętam jego smaku z domu. Jednak po ostatniej wizycie w jednej z wegańskich knajp w Krakowie postanowiłam zrobić własny i to bez dodatku tofu czy kiełbas wegańskich. Wegański żurek to coś co dla wielu osób będzie abberacją, ale już po pierwszej łyżce przekonają się, że to niebo w ustach.
Ten żurek smakuje tak łudząco podobnie do klasycznego, że tylko fakt nieobecności kiełbasy zdradza go przed mięsożercami.
Składniki:
- 0,5 kg ziemniaków
- 2 cebule
- zakwas na żur
- 3 suszone grzybki
- 1 łyżeczka ziela angielskiego
- 4 listki laurowe
- 1/2 łyżeczki soli wędzonej ( lub więcej w razie potrzeby)
- 2 łyżki oleju
- 2 l wody
- 1/2 łyżeczki majeranku
- 2 ząbki czosnku
Przygotowanie:
Cebulę kroimy w kostkę, czosnek w plasterki, podsmażam na oleju w garnku o grubym dnie. Dodajemy przyprawy, sól, grzyby i chwilę podsmażamy. Zalewamy wodą, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy 30 minut.
Zalewamy zakwasem i zagotowujemy. Jeśli żurek jest za mało słony dodajemy wędzonej soli.
Żurek jest gotowy do podania.
Pamiętajcie jednak, że idealnie aromatyczny żurek uzyskacie po min. 2 godzinach gotowania na małym ogniu.
