Umierałam ostatnio na brak słodyczy. Ale nie takich oo słodyczy tylko karmelu. Takiego jaki pamiętam za dawnych czasów w ciastach babci. Takiego od którego buzia przyjemnie przywdziewała uśmiech a na sercu robiło się słodko i ciepło. Za słodko, ale to właśnie był dla mnie smak miłości. Wyjadałam go łyżeczkami, na potęgę, a i tak nie zarobiłam ani jednej plomby przez cale życie. Patrząc wstecz, mam wrażenie że to właśnie karmel ukształtował moje zdrowe zęby, które przy każdej wizycie u stomatologa zbierają pochwały. Idąc więc tym tropem wstałam o 2:30 nad ranem i postanowiłam przyrządzić zapomnianą pyszność i jak dawniej wyjeść go łyżeczką. I powiem Wam szczerze, że to była najlepiej spędzona, nieprzespana noc od dawna. Najlepiej bo znów poczułam się jak ta mała dziewczynka z lokami dla której świat definiuje się głownie poprzez babcine wypieki i zabawy z koleżankami. Ach ta beztroska! Chcecie razem ze mną oddać się tej fali beztroski i błogości? Zapraszam 🙂
Ja kocham karmel, a Wy?
Składniki:
- 1 puszka mleka kokosowego
- 1/4 szklanki oleju kokosowego
- 3/4 szklanki syropu z agawy lub klonowego/ daktylowego
- szczypta soli
- 1 laska wanilii
Przygotowanie:
Wydłubujemy ziarenka wanilii. Przekładamy wszystkie składniki do rondelka, mieszamy i podgotowujemy.
Gdy cukier się rozpuści karmel jest gotowy. Najlepiej przelać go do słoiczka i trzymać lodówce.

Czy mleko kokosowe tzn cała puszka czy tylko stała część?
Tak, stała część