Zbliżają się Andrzejki i z tej okazji mam dla Was coś specjalnego!
Rzetelną i bezstronną recenzję książki „Zielone Koktajle” oraz „Zielone koktajle dla mam i dla dzieci” z wydawnictwa Publicat.
Tą pierwszą znam od jakiegoś czasu, jednak ta druga była dla mnie totalną nowością i muszę przyznać, że bawiłam się rewelacyjnie testując przepisy z tej książki. I tak naprawdę to chyba właśnie ta wersja stała się moją ulubioną i tą książkę będę faworyzować ponad tą pierwszą. Dlaczego? Może dlatego, że po prostu koktajle z tych przepisów smakowały wybornie i to dosłownie każdy! A stylizacja graficzna wkradła się w moje serce. Nie mam co prawda dzieciaczków, ale gdy będę miała zdecydowanie będę się z nimi bawiła w wycinanie uszów oraz wąsów i dekorowanie smoothies i soków.
W dodatku wprowadzanie dzieciom od małego różnych smakowych połączeń pozytywnie wpływa na ich rozwój i chęć do eksperymentów kulinarnych w przyszłości. Dzieci przywykłe do smaku jarmużu czy szpinaku w soku nie będą postrzegały go za coś ” bee i fuj”.
Takie soki i smoothies są bardzo dobrym lekkim posiłkiem dla kobiet w ciąży, gdyż w łatwy i przyjemny sposób możemy dostarczyć naszemu organizmowi wszystkich potrzebnych mu witamin i składników odżywczych. A przepisów w książce jest naprawdę sporo, więc nawet najwybredniejsze podniebienia znajdą coś dla siebie.
Co do pierwszej książki to przede wszystkim od samego początku rozpierała mnie duma, że profil na instagramie KLIK , który śledzę od dłuższego czasu tak prężenie się rozrasta i przyciąga coraz większą grupę odbiorców, zachęcając tym samym do zdrowszych wyborów i poniekąd do weganizmu. W jednej i drugiej książce znajduje się bowiem cała masa przepisów na roślinne mleka i koktajle na bazie owych mlek czy samych owoców i warzyw. Jest to dla mnie świetna nowina, bowiem nie każdy na dźwięk „weganizm” pędzi czym prędzej do sklepu czy też zmienia swoje nawyki żywieniowe. A szkoda, bowiem dobrze skomponowana dieta wegańska przynosi same zdrowotne korzyści. Nie musimy bać się niedoborów czy braku białka na takowej diecie, co jest często pokutującym mitem krążącym w społeczeństwie.
Ale wracając do koktajli to chciałabym się z Wami podzielić moimi absolutnymi ulubieńcami!
I oczywiście pragnę podziękować wydawnictwu za przesłanie mi egzemplarzy książek, bym mogła zrobić tą recenzję.
Wirujący taniec królowej:
Gryczankowa szarlotka:
Koktajl tropikalny:
Różowe flaminigi:
Motyli nektar:
Czekoladowy miś:
Koktajl zebra:
Koktajl o smaku gumy balonowej:
Koktajl na koncentrację:
Złote mleko z nerkowców:
Czerwone odcienie lata ( zrobiłam je w formie lodów):
Mam nadzieję, ze zachęciłam Was do zapoznania się z książkami oraz częstszego picia koktajl 🙂
Kilka propozycji z powodzeniem możecie wykorzystać podczas nadchodzącego weekendu i podać swoim gościom podczas andrzejkowych wróżb i zabaw!
Czyż to nie najlepszy i najbardziej kolorowy sposób na przemycenie witaminek dla małych i dużych? 🙂

Hmmm… Od jakiegoś już czasu waham się czy by nie wprowadzić smoothies do swojej diety, ale dzieci nie mam 😛
Posiadanie dzieci w tym przypadki to nie warunek 🙂 takze spokojnie możesz testować książkę 🙂
Oo uwielbiam koktajle i smoothie, zdjęcia narobiły mi smaka!