W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam przedstawić jedno ze Szweckich miast, które nie wydaje się być mekką turystów. A szkoda, bowiem ma wiele do zaoferowania, w szczególności dla wegan i wegetarian, ale nie tylko.
Siedząc na wykładzie znalazłam świetną ofertę lotu i po zastanowieniu razem z moją kumpelą ze studiów Madzią, zdecydowałyśmy się zabukować bilety. Mając z tyłu głowy, że bilet lotniczy to jedynie wisienka na torcie, zaczęłam poszukiwania hotelu, który nie zrujnuje naszej kieszeni. A jak pewnie wiecie, w Szwecji to nader łatwe 😀
Udało mi się jednak znaleźć bardzo przyjemny hotelik, w samym centrum Malmo w świetnej cenie i do tego ze śniadaniami, oferującymi wegańskie mleko i jogurt. Ach i to nie byle jakie a Oatly, za którym się zawsze tyle nalatam w Polsce 😛
Więc jeśli macie chęć pomieszkać w miłym hoteliku w centrum i do tego w dobrej cenie, polecam First Jorgen Knock Hotel. ( który niestety nie płaci mi za ową rekomendację 😀 )

Pierwsze co nasze pozytywnie zaskoczyło to wystrój lotniska w Malmo. Zupełnie odbiegający od wszystkich lotnisk jakie do tej pory widziałam i jakie miałam oczekiwania zobaczyć.

 

Z lotniska odbiera nas Pan Jakub, który od 50 lat mieszka w Szwecji i świadczy usługi transferowe, głównie dla polskich turystów.
Jest bardzo punktualny i komunikatywny i naprawdę szczerze go polecam. Przejazd jest w dobrej cenie ( około 60 zł/ osoba) i do tego w miłej atmosferze. Jak dla mnie to znacznie sympatyczniejsza opcja niż szukanie busa czy pociągu.
Jeśli wybieracie się więc do Malmo lub Kopenhagi śmiało możecie prosić Pana Jakuba o pomoc. Odpisuje nawet w nocy, ale niekoniecznie musicie powtarzać to po mnie 😀
Tutaj macie jego numer 46708244516 🙂

Gdy przyjeżdżamy na miejsce jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczone naszym hotelem i przesympatyczną obsługą. Hotel na bookingu miał wysokie noty, jednak jego ( jak na Szwecję) przystępnie niska cena wydawała nam się „podejrzana”. Okazało się, że oferta nie zawiera haczyków dlatego z czystym sumieniem mogę Wam polecić ten hotel, sama napewno do niego wrócę.

Jeśli jednak chcielibyście udać się autobusem to kursuje linia 029 oraz 1005 🙂

Zwiedzanie

Przed wyjazdem zgooglowałam co warto zobaczyć i po namyśle postanowiłyśmy skorzystać z Malmo Walking Tours,co i Wam serdecznie polecam. Jest to piesza wycieczka z lokalnym przewodnikiem, któremu na sam koniec wedle uznanie zostawiacie napiwek. Nasz przewodnik wykonał swoją pracę na medal i dodatkowo sprzedał nam kilka ciekawostek na temat miasta i mieszkańców.

Slottstradgarden – koniecznie musicie zobaczyć, choć wedle opowiadań zachwyca najbardziej latem. I to właśnie latem funkcjonuje tam mała knajpeczka, w której zjecie potrawy z warzyw i owoców, które hodują właściciele w owym ogrodzie. Niesamowite, prawda?

Widok na Turning Torso, zbudowanego przez Santiago Calatravę. Budynek jest stricte budowlą mieszkalną i nie można z jego góry podziwiać widoków. Można za to zarezerwować grupą salę konferencyjną na 54 lub 53 piętrze i wtedy podziwiać widoki. Wedle naszego przewodnika bardzo trudno było sprzedać owe mieszkania, ze względu na złą sławę projektanta ( ten sam, którego most możecie podziwiać w Wenecji i który jest taki śliski). A zdjęcie wykonane z Malmohaus, czyli dawnego zamku miasta, który usytuowany jest w w/w ogrodzie.

Urocza uliczka w samym centrum, a jakby na końcu świata <3

Symbol miasta – gryf

Piękne ubrane i oświetlone drzewa zachwyciły mnie najbardziej. Fajnie jakby w Krakowie władze miasta wprowadziły tę tradycję <3

 

Jedzenie

Jeśli chodzi o weganizm to Malmo jest do tego świetnym miejscem. Następnym razem odwiedzę więcej i zjem jeszcze więcej, więc muszę już zacząć ćwiczyć swoje umiejętności 😀

Pierwszą do której się udałyśmy była knajpka Raw Food House mieszcząca się przy Frisgatan 8 ( niedaleko centrum handlowego, które serdecznie Wam polecam! Ja i Madzia zrobiłyśmy tam świetne zakupy)
Ta knajpka powinna być Waszym numerem jeden, ponieważ jedzenie które tu serwują jest niesamowite. Idealne dla osób na diecie surowej i bezglutenowej, raj dla łasuchów i fanów herbaty. Moja zupa była absolutnie obłędna, zresztą tortilla też! Jedynie kotlecik przesolony, ale za to mini surowy snickers wynagrodził ową wpadkę. Ponieważ nie mogłam się zdecydować na jeden deser wzięłam na wynos tartę o smaku nutelli, za którą bardzoooo tęsknie 😀

 

Po takiej obfitej kolacji nie pozostało nam nic innego jak spędzić resztę wieczoru przy whiskey i rozmowach 🙂

 

Następnego dnia, po sutym śniadaniu i dłuuuugim shoppingu w Triangeln Malmo centre udałyśmy się do bardzo znanej burgerowni wegańskiej. Znajduje się ona w nowym centrum Malmo, które chętnie byśmy zwiedziły, gdyby nie torby z ciuchami, które targałyśmy 😀 oraz chłód.

Knajpka nazywa się Vegan Bar i mieści przy Sodra Skolgatan 45.
Jest to idealne miejsce na drinka, piwo i przegryzanie tego wszystkiego burgerem lub ciastem dnia. Latem na zewnątrz rozłożone są stoliki i napewno jest bardzo klimatycznie!

 

Warte uwagi

Knajpka którą odwiedzę następnym razem to Kafe Agnez, mieszcząca się przy Agnesgatan 11, z drugiej strony od ogrodu Slottsparken. Koniecznie musicie tam iść jeśli macie czas!

Kao’s mieszczący się przy Foreningsgatan 37 również jest na mojej liście do odwiedzenia następnym razem, jego plusem jest długie otwarcie ( do 22:00 ).

I coś dla fanów lokalnego piwa – Moosehead Bar, którego nie sposób przegapić gdyż mieści się na Lila Torg i jest kultowym miejscem w mieście. Możecie też wybrać się do TapRoomu, poleconego nam przez naszego przewodnika.

 

Życie nocne

W Malmo znajdziecie pokaźny wybór klubów, które najbardziej odkrywają swoje uroki wiosną i latem, jednak nawet zimą nie cichną. Największy i zaraz znajdujący się naprzeciwko naszego hotelu Slagthuset Nightclub w dniu w którym byłyśmy akurat miał imprezę zamkniętą. Jednak mili Szwedzi ( pewnie dziwieni, że tak wpadłyśmy) zaoferowali nam zaproszenie. Jednak wspólnie z kumpelą stwierdziłyśmy, że to może trochę nieładnie zakłócać imprezę firmową i grzecznie odmówiłyśmy. Nie mniej jednak klub jest olbrzymi i robi wrażenie, więc napewno następnym razem tam pójdę.

Zdecydowałyśmy się więc udać do Clubu Etage, jednego z bardziej prestiżowych klubów w mieście, bo jak szaleć to szaleć 😀 Klub mieści się niedaleko ratusza przy Stortorget 6 i poznacie go nie tylko po napisie, ale też dłuuugiej kolejce do środka. Wstęp jest płatny w zależności od imprezy, my w przeliczeniu wydałyśmy 100 zł/ osoba. Piwo kosztuje 40 zł, drinki 50-80 zł w zależności jakie.
Co ważne musicie mieć z sobą kartę, ponieważ w tym klubie nie zapłacicie gotówką za wstęp ( my nie wzięłyśmy i pani się nad nami ulitowała, ale był mega kłoooopot!) i tylko jeden bar przyjmuje płatności gotówką. Reszta tylko kartą. Dance floorów jest 5 i na każdym leci inna muzyka, więc każdy z Was znajdzie coś dla siebie. Na środkowym piętrze można zagrać w ruletkę lub karty i przy sprzyjającym szczęściu trochę się wzbogacić ( też potrzebujecie karty 😀 ).  Muzyka naprawdę fajna, dużo młodych ludzi.
My bawiłyśmy się świetnie do 4 rano,więc chyba samo to mówi za siebie 😀 Gdy dopadnie Was gastro naprzeciwko zjecie falafela z ostrym sosem, idealnym na nocną przekąskę w chłodną noc.

 

Z mojej perspektywy Malmo wydało się uroczym miasteczkiem do którego planuje wrócić w jakiś cieplejszym miesiącu i dalej objadać się ich pysznym wegańskim jedzeniem, zrobić zakupy ( taniej niż w Pl i firmy których u nas nie ma) oraz tańczyć do białego rana 🙂 Jednak jak to w Szwecji, pamiętajcie, że to zbyt tani kraj nie jest, więc weźcie więcej gotówki 😀 I bawicie się na całego <3

 

 

kategoria: #Podróże
 1 marca, 2018